POCZTÓWKA Z LIZBONY




Nieustannie marzyłam o podróży do Portugalii. Cofając się lata wstecz mogłabym powiedzieć, że ten kraj chciałam zwiedzić od... zawsze! Niestety ciągle było jakieś ale. Kosmicznie cenowo loty albo dotarcie tam tylko z przesiadką (z kilkugodzinową przerwą). Odkąd tylko pojawiły się loty z Wrocławia do Lizbony, monotonnie sprawdzałam połączenia. Jednak ceny były bardzo wygórowane (ok. 1000zł w 1str). Mój niecny plan obejmował podróż na jesień, gdyż to moja ulubiona pora roku na wyjazd. I w końcu udało się. Jedyny tani termin na jaki natrafiłam to 26 września  w cenie 209zł (w 1str). Bez wahania kupiłam bilety dla mnie i moich towarzyszy. Nie do końca wiedziałam na jak długo wyjedziemy, więc zaczęłam przyglądać się szczegółowo kolejnym portugalskim połączeniom. Jednak o tym w kolejnym poście. Nie przedłużając. W poście opowiem Wam jak gdzie warto zajrzeć, będąc bardzo krótko w tym mieście.




Plan pobytu:
  • Lizbona wieczorową porą
  • przejażdżka pociągiem na plażę Carcavelos Beach
  • spokojny spacer po dzielnicy Belem
  • punkty widokowe Alfamy
  • przechadzka po dzielnicy Baixa i Chiado
  • wieczór w dzielnicy Bairro Alto
 
 Nasz plan zwiedzania przebiegł bardzo sprawnie, bo komunikacja w stolicy Portugalii jest bardzo dobrze rozwinięta. Po przylocie późnym popołudniem udaliśmy się spod lotniska metrem (czerwoną linią w kierunku Sao Sebastian i wysiedliśmy na stacji o nazwie Alameda). 550 m dalej przy Rua Francisco Sanches 69 znajdował się nasz Gesthouse "A Better Place Guesthouse II". Szybki check in i ruszyliśmy metrem (zieloną linią w kierunku Cais do Sodre, przystanek Rossio).
 
Lizbona wieczorową porą prezentuje się pięknie. Wszystko jest dobrze oświetlone. Nie było dość tłocznie, jak na późną porę. Z każdego zakątka wąskich uliczek dochodziły zapachy potraw kuchni europejskiej oraz portugalskich słodkości, które faworyzowałam od pierwszego skosztowania. Kolację zjedliśmy w jednej z lokalnych restauracji o nazwie "Cadete" (rue dos Correeiros 36). Skoro mieliśmy mało czasu, zrobiliśmy kilka rundek po dzielnicy Baixa i Alfamie. Pierwsze wrażenie jakie wywarło na mnie miasto - jak tu bezpiecznie, jasno, kolorowo, pięknie i czysto! Kostka wyłożona na ziemi tworzyła nieskazitelne wzory. Nie ważne czy szliśmy główną ulicą czy boczną, zawsze było czyściutko i lśniąco. A to rzadkość w wielkich aglomeracjach. Nie chciałam stamtąd wyjeżdżać!
 
 

Aby się szczegółowo nie rozdrabniać nad opisem poszczególnych zabytków, przedstawię Wam nasz plan dnia, który przewidywał zwiedzenie głównych dzielnic miasta oraz wyjazd na krótki plażing w okolicy Cascais. Po śniadaniu wyruszyliśmy metrem (zieloną linią w kierunku Cais do Sodre) i wysiedliśmy na ostatnim tytułowym przystanku, skąd przesiedliśmy się na kolej podmiejską. W automatach dokonaliśmy zakupu i wyboru naszego miejsca docelowego (linia żółta Cascais Line). Naszym celem nie było miasto Cascais, lecz miejscowość Lombos z dłuuugą, piaszczystą plażą o nazwie Carcavelos beach, na której akurat w tym czasie miały się odbywać mistrzostwa świata  surfingu. Przystanek Carcavelos był naszym punktem wypadowym. Wychodząc z dworca, kawałek dalej, idąc główną ulicą wzdłuż alei drzew (widoczną na zdjęciu z prawej strony), dotarliśmy na upragnioną plażę.
 
 

 Niestety zawody odwołano ze względu na słaby wiatr i  zbyt niskie fale, w związku z tym mogliśmy tylko obserwować szkółki surfingowe. Cały niedosyt umilił nam widok na naprawdę zadbaną plażę. Koniec września a upał był niesamowity. Na szczęście wiał przyjemny wiatr, który lekko schładzał moje spieczone ramiona. Koniecznie potrzebowaliśmy zimnego piwa na ugaszenie pragnienia.  Nie jestem typem osoby, która "leżenie plackiem" ma we krwi, więc dużo spacerowałam. Do tego ocean.. z ciekawym odcieniem niebieskiego, lekkimi falami obijającymi się o skały i ... przeraźliwie zimny. Trzeba było zastosować szybkie wejście, bo inaczej wykręcało kończyny. Plaża zdecydowanie jest warta polecenia ze względu na dobre położenie, czystość i wielkość z szeroką bazą gastronomiczną włącznie.  Czas na relaks był. Należy ruszyć dalej. Powrotnym pociągiem ruszyliśmy w kierunku Lizbony i wysiedliśmy na przystanku o nazwie Belem.
 
 
BELEM

W tej dzielnicy znajdują się m.in.: słynna wieża Torre de Belem, przepiękny Klasztor Hieronimitów, znajdujące się nieopodal Narodowe Muzeum Archeologiczne, czy Pomnik Odkrywców widoczny na zdjęciu po lewej (4EUR wstęp) z nadbrzeżem, z którego rozpościera się widok na jeden z symboli miasta,  jakim jest Most 25 kwietnia (porównywany do Mostu Golden Gate w San Francisco). Na placu, na którym stoi pomnik jest ciekawa mozaika, obrazująca mapę i różę wiatrów. Mając więcej czasu można iść do Tropikalnego Ogrodu Botanicznego, a następnie na małe co nieco do jednej z najstarszej cukierni w mieście o nazwie Antiga Confeitaria de Belem. Idąc dalej natknąć się można na Pałac Prezydencki i mnóstwo, mnóstwo muzeów. Podczas naszego pobytu odbywały się pokazy lotów samolotów wojskowych. Najlepiej widać je było z punktu widokowego na pomniku, gdzie samoloty prawie muskały obiekt.  Dzielnica Belem jest oddalona od centrum, więc musieliśmy ruszać dalej, aby móc zobaczyć jak najwięcej. Ponownie wsiedliśmy do pociągu i naszym przystankiem był ten kończący trasę. Właśnie tam, dosłownie na przeciwko wyjścia z dworca jest niesamowite miejsce gdzie mamy duży wybór restauracyjek serwujących europejskie i azjatyckie dania, w których można dobrze zjeść. "Time out market" przy Av. 24 de Julho 49.
 

 
ALFAMA


Od razu nabraliśmy sił na dalszą drogę. Nieopodal znajduje się katedra Se (zdjęcie obok) i jedna z najbardziej rozpoznawalnych dzielnic - Alfama. Najlepiej kierować się wzdłuż torów tramwajowych. Mamy wtedy pewność, że idziemy główną trasą żółtego tramwaju nr 28. Czytajcie brązowe tabliczki, a dotrzecie do wielu głównych punktów m.in. do punktu widokowego Miradouro de Santa Luzia, z którego rozpościera się cudowny widok na dzielnicę i rzekę Tag. Można na chwilę przysiąść na tarasie, podziwiając panoramę miasta a przy tym popijając aromatyczną kawę. W takich miejscach czasem napotkać można starszych panów, którzy w spokoju i skupieniu grają w szachy. Nieopodal znajduje się także Zamek św. Jerzego (wstęp 8,50EUR). Zaraz obok jest kolejny punkt widokowy tzw. Miradouro das Portas do Sol. Miasto ze względu na swoją lokalizację słynie z miejsc, z których można podziwiać panoramę.  
W zakamarkach wąskich uliczek można dojrzeć piękno tego miasta a mianowicie - kolorowe budynki ozdobione kafelkami czy ikonami świętych. Lizbona jest kontrastowa. Z jednej strony jest bardzo przyjemna przez swoje różnorodne zdobnictwo, a z drugiej - jest szara, zaniedbana i opuszczona przez tubylców, którzy postanowili pozostawić swoje domy w tak pięknych kamienicach. Stało się tak z powodu braku możliwości remontowania zabytkowych budynków. Niemożność posiadania godnych warunków mieszkalnych zmusiła społeczeństwo do opuszczenia swoich domostw. Kolorowe kamienice nie tętnią już życiem w środku tylko na zewnątrz.

  
BAIXA, CHIADO I BAIRRO ALTO
Na koniec zostawiliśmy dzielnicę  Baixa i Chiado. Na Baixa na pewno trzeba zobaczyć reprezentatywny plac tzw. Praca dos Restauradores wraz z ulokowanym na jego środku obeliskiem przypominającym o wyzwoleniu Portugalii po okupacji hiszpańskiej. Plac słynie też z kinoteatru Eden i pałacu Foz. Kilka ulic dalej znajduje się plac Rossio, słynący niegdyś z egzekucji. Tam też w oddali zobaczycie najpopularniejszą z wind - Elevador de Santa Justa. Przechadzając się uliczką z placu Rossio dochodzi się do głównego deptaka Rua Augusta. Słynie on z licznych sklepów, restauracji i kawiarni. Ulica jest zamknięta dla ruchu samochodowego, stąd całkowicie spokojnie można spacerować. Na końcu deptaka znajduje się Łuk triumfalny i Praca do Comercio z restauracjami, urzędami i Muzeum Piwa (wstęp 3,5 EUR). To właśnie tutaj znajduje się najstarsza kawiarnia w Lizbonie (Cafe Martinhoda  Arcada).

 
Jeśli wystarczy Wam czasu to gorąco zachęcam do odwiedzenia dzielnicy Bairro Alto, gdzie kwitnie życie nocne. Miejsce to sprzyja wieczorowemu spacerowi i obserwacji codziennego życia. Jeśli będziecie tam za dnia, to koniecznie zajrzyjcie do Ogrodu Botanicznego Jardim Botanico da Universidade de Lisboa i punkt widokowy Miradouro de Sao Pedro de Alcantara. W przypadku gdy jesteście maniakami piłki nożnej, Lizbona będzie idealnym miejscem na odwiedzenie stadionów piłkarskich zespołów tj. Benfici lub Sportingu, które  znajdują się w dogodnej lokalizacji, z łatwym dojazdem metrem. Lizbona to także miasto pełne kolorowych murali, co sprawia, że prezentuje się jeszcze przyjemniej.
 

Może wydawać się, że moja propozycja 1-dniowej wycieczki po Lizbonie to istny maraton. Jednak wszystko się da, trzeba tylko chcieć. Polecam zaopatrzyć się w przewodnik, kartę przejazdową na komunikację, aparat i mieć dostęp do internetu wraz z GPS-em. Aby nie zwiedzać w biegu podstawowych dzielnic Lizbony należy przejrzeć mapę miasta i na pewno odpuścić sobie wycieczkę nad ocean. Można również zaoszczędzić więcej czasu i zamiast spaceru wybrać metro. Podsumowując: jedźcie do Lizbony. Nie jest tu tak przesadnie drogo jak w innych europejskich stolicach. Komunikacja działa nie nagannie, a nawet przejażdżka taksówką nie powinna być większym obciążeniem dla naszego portfela. Ceny noclegów są także przyzwoite. Ceny za dobę w hostelach czy gesthousach zaczynają się nawet od 40zł. To miejsce na pewno powinno Was zachwycić. Bogactwo kolorów, kształtów, smaków i przyjemne nastawienie a wręcz emanujący spokój Portugalczyków..- idealne zestawienie.


 

 

 
 
 


 
 

Popularne posty z tego bloga

DŁUŻSZY WEEKEND W TOSKANII NA TRASIE: BOLONIA-FLORENCJA-PIZA-LIVORNO

MALTA, GOZO I COMINO

KORFU, PAXOS & ANTIPAXOS

PREZENT IDEALNY DLA PODRÓŻNIKA

CO OFERUJE WYSPA? cz.2 jeziora, wodospady i punkty widokowe

ZACHODNIE WYBRZEŻE SYCYLII