NADRENIA PÓŁNOCNA-WESTFALIA

NIEMCY - NADRENIA PÓŁNOCNA-WESTFALIA

krótko na początek... 
Nadrenia Północna-Westfalia znajduje się w zachodniej części Niemiec. Pierwsze skojarzenie jakie się nasuwa to Zagłębie Ruhry. Rzeczywiście ten kraj związkowy słynie ze złóż bogactw naturalnych, w tym m.in. węgiel kamienny czy rudy żelaza. Jednak przemysł to nie wszystko. Zaskakująco piękne i urozmaicone tereny, począwszy od nizin, aż po pasma górskie z pasącymi się zwierzętami. Wszystko to stwarza swojski klimat i dodaje niezwykłego uroku.

warto wiedzieć... 
  • W kraju obowiązuje waluta Euro
  • Czas lokalny jest taki sam jak czas polski 
  • Loty bezpośrednie, czarterowe odbywają się z większych lotnisk w Polsce. Lot trwa ok. 1:10h, w zależności od miasta z  którego wylatujemy
  • Ze względu na bliskość granic z Belgią, Holandią, Luksemburgiem, czy Francją, koniecznie należy je odwiedzić. 
posiłki i napoje... 

Warto spróbować lokalnej kuchni, która obfituje w kebaby, krążki cebulowe, duszone zrazy z ogórkiem, tzw. wursty, czyli kiełbaski, które podawane są z kapustą kiszoną lub frytkami i niezwykle pyszna zupa o nazwie: Kase Lauch Suppe mit Hackfleisch, czyli zupa z mięsem mielonym, porami i serkiem topionym. Do tego lokalne wina, piwa... to jest naprawdę warte grzechu. Na terenie Niemiec mamy również możliwość skosztowania kuchni typowo europejskiej lub azjatyckiej. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.

przemieszczanie się .. 
Nadrenia Północna-Wetfalia jest krajem związkowym najbardziej zaludnionym, gdzie odległości między większymi miastami nie są zbyt wielkie. Dodając do tego drogi szybkiego ruchu i sieci autostrad z kilkoma pasami ruchu, to nasza podróż może minąć niezwykle sprawnie. Oznaczenia są bardzo przejrzyste i ułatwiają dotarcie do celu. Jeśli nie wybierzecie samochodu do przemieszczania się, to równie ciekawym rozwiązaniem będzie kolej, albo autobus. Ich bogata sieć ciągnie się przez cały kraj, a stacje są nawet zlokalizowane w mniejszych miastach.

pobyt ... 
Nadrenia Północna-Westfalia jest co roku jednym z najchętniej odwiedzanych rejonów Niemiec. Jeśli zamierzacie spędzić swój urlop właśnie w zachodniej części kraju, to zachęcam do zapoznania się z moją propozycją pobytu na długi weekend, będąc zmotoryzowanym.
Główne kierunki obejmujące Nadrenię Północną-Westfalię to miasta m.in. Köln, Dusseldorf, Dortmund, Essen, Aachen, Bonn, czy Wuppertal. Region ten słynie z bogatej i niezwykle urozmaiconej zabudowy architektonicznej, rozwiniętego przemysłu i jest jednym z największych regionów kultury w Europie.

Można tu smacznie, ale według mnie trochę za tłusto zjeść, wypocząć na łonie natury, poimprezować, a przy okazji poczuć wiejski lub wielkomiejski klimat. Mój wyjazd odbywał się w listopadzie i już w tym czasie można było odczuć pełną słodkich i przyjemnych zapachów aurę Świąt Bożonarodzeniowych. Jasne światełka w kształcie serc i pierników zawieszone na drzewach, stoiska z przekąskami i wystawy sklepowe pełne wypieków oraz słodkości w rozmaitych kształtach, to dopiero przedsmak tego co oferuje Nadrenia jesienną porą. 

Moja propozycja pobytu w zachodniej części Niemiec będzie się składać nie tylko na największe miasta wchodzące w skład Nadrenii Północnej-Westfalii, ale też chcę przedstawić jak ciekawie prezentują się inne miejscowości, trochę mniej znane ale od jakiegoś czasu częściej odwiedzane przez turystów.

dzień 1

Waldbröl-Nümbrecht

  W przewidzianym przeze mnie terminie znalazłam ciekawą propozycję lotu z irlandzkim przewoźnikiem Ryanair. Moim celem było dotarcie do Kolonii. Bezpośrednich lotów z Wrocławia nie ma, więc musiałam lekko pokombinować. Ze stolicy Dolnego Śląska poleciałam do Warszawy (lotnisko Warszawa Modlin). Czas przelotu to niecała godzina. Mnie udało się dolecieć w 30 min. Ryanair w ostatnich miesiącach zaoferował bardzo ciekawe ceny za loty krajowe, więc żal byłoby nie skorzystać. Cena przelotu to jedyne 9 zł. W następnej kolejności przesiadłam się do samolotu, który leci do Köln. Czas trwania to ok 2h. Cena również miło mnie zaskoczyła, bo wynosiła tylko 49 zł. Po przylocie do Kolonii będziecie na poziomie terminala, z którego transportem miejskim można bezpośrednio dostać się do centrum.
   Wśród bogatej oferty noclegowej można natrafić na ciekawe propozycje cenowe. Oczywiście jeśli zarezerwujemy kilka miesięcy wcześniej. Mój pobyt obejmował trzy noclegi w mieszkaniu prywatnym, w którym ugościła mnie moja serdeczna przyjaciółka Magda, mieszkająca w miejscowości Waldbröl.
    Mój pierwszy dzień wiązał się oczywiście z zapoznaniem okolicy. Było to dla mnie szczególnie ważne przeżycie, gdyż miasto Waldbröl jest miastem partnerskim Świebodzic-mojego rodzinnego miasta. Jest to 19 tys. miejscowość, położona w niezwykle zielonym otoczeniu, wśród lasów i pól, pełnych pasących się krów, owiec i koni. Przeważa tam niska zabudowa architektoniczna, a co ciekawe budynki są w kolorze białym, często z ciemno-szarą dachówką na ścianach lub murem pruskim, z zielonymi lub niebieskimi okiennicami i ciemnymi dachami. Wszystko to sprawia, że architektura w tym regionie składa się w całość. Mnie ten widok bardzo przypadł do gustu, sami zobaczcie:


 Miasto tak malowniczo położone sprawia, że czas staje w miejscu. Cisza, spokój, mały ruch pieszych..tego było mi trzeba. Tubylcy byli tak radośni, witali się ze mną, aż uśmiech nie schodził mi z twarzy. Miejsce to nie jest typowo turystyczne i nie ma w nim słynnych zabytków, które zrzeszają tłumy gapiów. Przechadzając się po centrum miasteczka, popijając Latte w ciepły, listopadowy dzień natrafiłam na park Buddystów. Pięknie zadbane ogrody, przycięte drzewka, posągi buddy w rozmaitych pozycjach, oznaczonych tabliczkami i wielka wieża z dzwonem... tak, to było coś naprawdę niezwykłego. Kolejnym moim zaskoczeniem były miejsca oznaczeń partnerstwa z miejscowościami w Europie. Było to np. tak zwane drzewko widoczne na zdjęciu z prawej strony lub rondo z nazwą Swiebodzice. W następnej kolejności wybrałam się do oddalonego o 7 km miasta o nazwie Nümbrecht. Jest to gmina uzdrowiskowa, która według opinii mieszkańców słynie z wyjątkowo czystego powietrza. Cały obszar jest równie zielony, zabudowa miasta jest tak idealna, że wydawałoby się, iż jest  nieprawdziwa... a jednak! Niemcy i ich równowaga, dokładność, ozdabianie swych domów z przeróżnych okazji.. wszystko to sprawiło, że czułam się jak w zaczarowanej krainie. Listopadowy czas był okazją na przystrajanie wystaw sklepowych wypiekami w świątecznej kategorii.  Atmosfera tego miejsca była niesamowita.
Ponadto zachęcam wszystkich do skosztowania smacznych i ogromnych naleśników w restauracji o prostej nazwie: Pfannkuchenhaus (czyli naleśnikarnia). Warto dodać, że w miesiącu lipcu odbywa się tzw. Festiwal Światła. jest to doskonała okazja aby nie tylko zjeść, czy wypić specjały niemieckie, ale też obejrzeć pokaz sztucznych ogni i puszczania balonów. Taką atrakcję również możemy zaobserwować w Kolonii, gdzie balony wypuszczane są nad Renem. To musi być widowisko! Poniżej przedstawiam kilka zdjęć  Nümbrecht.

dzień 2

Aachen-Maastricht


W drugi dzień wybrałam się do miasta oddalonego o ponad 150 km od Waldbröl.Trasa prowadziła przez drogę szybkiego ruchu i autostradę, co usprawniło nasze przemieszczanie się. Po dotarciu do Akwizgran, zwanym również Aachen, kierując się ku centrum okazał się przede mną gmach teatru. Podążając dalej natrafiłam na tzw. Termy Karola, które słyną z
gorących, niezbyt przyjemnie pachnących źródeł siarkowych. Dla zainteresowanych,zachęcam do skorzystania. Jak to się potocznie mówi - dla zdrowotności.
 
Mijając park z polanami, gdzie odpoczywają turyści i miejscowi studenci, dochodzę do jednej z głównych ulic. Od razu wzmaga się ruch uliczny, zapach smażonych wurstów unosi się w powietrzu, a wystawy sklepowe zachęcają do kupna ręcznie robionych czekoladek. I tu tak samo widać przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Na głównym placu rozkładają stoiska do jarmarku, a światełka i girlandy ozdabiają latarnie. 





Starówka miasta powinna przypaść do gustu niejednemu. Kamieniczki dzięki swoim wyraźnym kolorom w połączeniu z cegłą i ozdobnymi drzwiami wejściowymi, dodają uroku podczas spaceru brukowymi uliczkami.  



Niewątpliwie wizerunkiem Akwizgram jest katedra pod wezwaniem św. Marii. Z zewnątrz sprawia wrażenie ogromnej, smukłej, strzelistej budowli, ale w wewnątrz mówiąc kolokwialnie - zapiera dech. Niesamowite połączenie kilkunastu kolorów mozaik ze złotymi motywami. Każda kolumna, sklepienie i witraż jest wyjątkowy oraz nietuzinkowy. Sufit dosłownie świeci, aż razi po oczach. Niezliczona ilość moich słów opisujących jej wnętrze czy też zdjęcia nie ukarzą jak dokładnie została wykonana. Nie jestem zwolenniczka zwiedzania kościołów, ale szczerze przyznam, że poraz pierwszy moje oczy aż zabłysły ze zdumienia. Dodam jeszcze, że katedra ta słynie z przechowania relikwii z Ziemii Świętej i jest miejscem spoczynku Karola Wielkiego. Polecam ogromnie!  




Równie ważnym obiektem w Aachen jest XIV- wieczny ratusz. Budynek jest wyjątkowy ze względu na fakt, iż został wzniesiony w miejscu ruin pałacu Karola Wielkiego i jest skarbnicą zabytków sztuki. Eksponaty uchodzą za jedne z najcenniejszych w całej Europie. Aby je zobaczyć, należy opłacić wejście do ratusza w kwocie 3 EUR.

 

W związku z tym, że Aachen zlokalizowane jest bezpośrednio przy granicy z Belgią i Holandią, postanowiłam skorzystać z okazji i odwiedzić państwo tulipanów. Zaczęło się już ściemniać, ale wiedza, że to tylko 30-minutowa podróż do południowo-wschodniej części Holandii jeszcze bardziej mnie nakręciła. I było warto! Całkowicie przypadkowo auto zostało zaparowane na parkingu należącym do hotelu o nazwie Kruisheren Maastricht. Wszystko byłoby normalne gdyny nie fakt, że wyglądał całkowicie nie jak obiekt noclegowy. Otóz budynek został przerobiony z kościoła. Zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz prezentuje się bardzo wyjątkowo. Wyobraźcie sobie wysoką, strzelistą, ze sklepieniami krzyżowymi konstrukcją dachu z połączeniem nowoczesnej aranżacji wnętrza. Majestatyczna, romantyczna i magiczna aura sprawia, że miejsce to jest unikatowe i jedyne w swoim rodzaju.
 Hotel w ofercie posiada także centrum odnowy biologicznej, sale konferencyjne i świetnie urządzoną restaurację z barem, zlokalizowaną na dwóch poziomach. Koniecznie zatrzymajcie się tam chociaż na aromatyczną kawę. 


Na deser polecam gofry podawane z lodami o smaku belgijskiej czekolady, które można kupić w kawiarence o nazwie "Australian Homemade Ice Cream & Chocolates". Smak czekolady jest wyrazisty, a konsystencja i tworzenie gofrów jest całkowicie inne niż w naszym kraju. Ceny wahają się od 1-2,5 EUR w zależności od wybrania dodatku.

 
Maastricht jest idealnym miejscem aby pospacerować wąskimi uliczkami, wzdłuż rzeki Moza i biało-ceglanych kamieniczek, aby odprężyć się w urokliwych kawiarenkach  albo skorzystać z przejażdżki rowerem po pięknie oświetlonych drogach. Na pewno każdy się ze mną zgodzi, że jest to miasto stworzone do robienia zakupów. Długie ulice pełne sklepów i galerii z pewnością zachwycą zakupoholików. Zapach czekolady unoszący się w powietrzu i małe perfumerie zlokalizowane na rogach ceglanych kamienic, sprawiają, że nie chce się stamtąd wyjeżdżać.




Panujący klimat był niezwykle zaraźliwy.   
Każdy był uśmiechnięty i wyluzowany, z barów dochodziły odgłosy zabawy, a przejeżdżający ulicami  rowerzyści witali się,dzwoniąc dzwonkami. 
Co więcej, miasto to znane jest jako miejsce narodzin Unii Europejskiej. 


 




 
Perełką architektoniczną i głównym obiektem Maastricht jest Bazylika św. Serwacego - patrona miasta. Wraz z kościołem św. Jana stanowi zespół zabytkowy przy słynnym placu o nazwie Vrijhof. Oba obiekty są tak wysokie, że z daleka są widoczne. Zatem jeśli będziecie poszukiwali centrum, kierujcie się w ich stronę. Poniżej przedstawiam kilka ujęć:




Zwieńczeniem wieczorowego spaceru po Maastricht był relaks przy holenderskim piwku w barze "Amstel taveerne" z widokiem na most i rzekę Moza. Aby tego było mało, świadomość, że jest połowa listopada, późny wieczór, a ja siedzę tylko w cienkim swetrze, dodatkowo umiliły mój czas w tym wyjątkowym mieście.
Bajecznie!
Wypożyczam rower i tu zostaję!



dzień 3

Köln

Niecałą godzinę drogi od Waldbröl znajduje się Kolonia. Żółto-pomarańczowa jesień przywitała mnie w słoneczny 18-stopniowy dzień. Cała ta oprawa cudownie się wtopiła w tło zadbanej starówki.

No i stało się! Nareszcie miałam okazję zobaczyć największą w Europie gotycką katedrę, istną perełkę architektoniczną.Wielokrotnie widziałam ją tylko na zdjęciach i w internecie, ale "na żywo" jest o  wiele lepsza i zdecydowanie o wiele większa. Monumentalna,  strzelista, z mnóstwem szczegółowych elementów i na prawdę robi ogromne wrażenie. Jak donoszą pogłoski: koło katedry zawsze wieje, nawet w upalny i bezwietrzny dzień, potwierdzam-tak właśnie było. Budynek Katedry św. Piotra i Najświętszej Marii Panny jest widoczny z dalekiej odległości. Moja fascynacja nią była tak wielka, że chciałam ją zobaczyć niemal z każdej możliwej strony. Pamiątkowe zdjęcia zapisane w telefonie ukazujące jej piękno, pozostaną na długo w mojej pamięci.



Kolonia to oczywiście nie tylko katedra, ale cały zestaw nietuzinkowych budowli. Stare miasto, place, kolorowe, kilkuset-letnie kamieniczki, wąskie uliczki z restauracjami, czy też ujęty na zdjęciach gotycko-renesansowy ratusz z arkadami i wieżą. Polecam zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć jak idealny jest to budynek.



Równie niezwykłą budowlą, na którą zwróciłam szczególną uwagę był Kościół św. Marcina z czterema wieżami. Zlokalizowany w niedalekiej odległości od katedry. Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi na myśl to bajeczny, angielski zamek. Podczas mojego zwiedzania, udało mi się natrafić na koncert organowy, organizowany z okazji dnia św. Marcina. Efekt odbijających się dźwięków od grubych murów i umiejętność obsługiwania przez organistę tylu klawiszy wywołał u mnie ciarki i gęsią skórkę na ciele. 

 Kolejnym miejscem, który koniecznie trzeba odwiedzić jest Bulwar Kennedyego, z którego rozpościera się świetny widok na panoramę miasta, z górującą wśród starówki katedrą, kościołem św. Marcina oraz przepływającymi statkami przez rzekę Ren. 

Równie warto wykorzystać słoneczną pogodę na spacer wzdłuż rzeki, dochodząc do mostu pełnego miłosnych kłódek, następnie mijając po prawej stronie główny dworzec kolejowy, aż dochodząc do centrum Kolonii. Podróżujących koleją, którzy przekroczą drzwi dworca kolejowego, na pewno zdziwi widok wprost na katedrę.



Patrząc w drugą stronę, widzimy trzy budynki tzw. krany, zamieszkiwane przez śmietankę niemiecką (m.in. przez Podolskiego) oraz w niedalekiej odległości - słynną fabrykę czekolady Lindt.
wnie ważny jest dla mnie pobyt w wesołym miasteczku. Nie mogłam sobie odmówić. Jest to silniejsze ode mnie. Widząc karuzelę, aż trzęsę się z radości Dużą i niewątpliwie ciekawą atrakcją jest tzw. Riesenrad, czyli Diabelski Młyn. Wielki kolos, z którego widać wszystko dookoła 360 stopni za jedyne 5 EUR. Robi wrażenie! 

Po przejażdżce warto skosztować  lokalnych specjałów które są serwowane na każdym rogu. Za 5,5 EUR zjecie currywurst z frytkami i majonezem. Jeśli wolicie coś bardziej treściwego, to polecam restaurację meksykańską o nazwie " Latino Loco", która znajduje się na jednym z głównych placów w Köln, przy Heumarkt nr 63. Serwują ogromne dania w niskiej cenie,a przy tym są bardzo smaczne.

Bez wahania stwierdzam, że warto, a nawet trzeba zwiedzić Kolonię.

dzień 4

Dortmund

 Ostatni dzień sprawia, że nie chce się wracać do domu. Jednak nie musi być tak źle. Ważne aby zapewnić sobie atrakcje, umilające dzień. Oczywiście wszystko jest uzależnione od ilości czasu wolnego. Będąc w Dortmundzie miejscem, które zrobi na Was wrażenie jest Westfalenpark. Znajduje się tam wieża widokowa  z obrotową restauracją, a wszystko to odbywa się na wysokości 120 metrów. Popijając kawę, delikatnie się kręcąc dookoła, możemy podziwiać panoramę miasta. Bilet, który uprawnia nas do wejścia zarówno do parku, jak i wjazd na wieżę kosztuje 5 EUR. Jeśli wystarczy czasu polecam odwiedzić stadion Borussi Dortmund.
I tak kończy się moja przygoda w Nadrenii Północnej-Westfalii. Pełna wrażeń, niesamowitych emocji i przyjemnych wycieczek. Lot powrotny odbywał się z węgierskim przewoźnikiem Wizz Air bezpośrednio do Wrocławia w czasie jednej godziny.



Popularne posty z tego bloga

DŁUŻSZY WEEKEND W TOSKANII NA TRASIE: BOLONIA-FLORENCJA-PIZA-LIVORNO

MALTA, GOZO I COMINO

KORFU, PAXOS & ANTIPAXOS

PREZENT IDEALNY DLA PODRÓŻNIKA

CO OFERUJE WYSPA? cz.2 jeziora, wodospady i punkty widokowe

ZACHODNIE WYBRZEŻE SYCYLII